Agata
wtorek, 28 lutego 2012
Mój pierwszy wpis w życiu :)
Cześć po raz pierwszy mam nadzieję, że nie ostatni. Jak już wspominałam w swoim opisie mam konika, a właściwie nie wiem czy mogę go nazwać koniem raczej moim najbliższym przyjacielem! Moja przygoda zaczęła się z nim około 2 lata temu, gdy jeszcze stał u handlarza zakrożony rzeźnią... Pojechałam tam, bo mam jeszcze klacz i szukałam ogiera do pokrycia. Zobaczyłam jego, oczy miał bardzo smutne, nigdy nie widziałam tak źle traktowanego konia, ale cóż, sama nic nie mogłam zdziałać. Zenek(handlarz) zaproponował mi, że mogę na nim jeździć, zgodziłam się. Po tygodniu dopiero go odwiedziłam zastanawiając się jak mogę pomóc konikowi. Szkoda mi go było, w końcu miał za sobą oraz mam nadzieję przed sobą karierę sportową-wyścigi. Umówiłam się z koleżanką, która mieszkała blisko na to, że pojedziemy razem w teren. Szłam na żywioł, nigdy nie siedziałam na tym koniu, koń miał 6-cio miesięczną przerwę od jazdy i jakiegokolwiek kontaktu z siodłem. Wsiadłam na niego usłyszałam w pewnej chwili dziwny odgłos-ughh. Koń odetchnął. Strasznie się bałam, w końcu to anglik po wyścigach, nie wiedziałam jak zareaguje. Próbowałam się uspokoić. Jak poszło? Wspaniale!! Nigdy nie jeździłam na tak świetnym koniu. Po roku jazd "okazjonalnych" na nim, przyszło mi się pożegnać z nim :( Ale Zenek spytał się mnie co chcę za te jazdy, odpowiedziałam, żeby sprzedał mi konia za pół ceny. Po długich namysłach zgodził się. Taaaaak! Dokładnie 14-02-2011 koń do mnie przyjechał. Ma się dobrze lepiej zawsze mogłoby być, ale cóż, idziemy w dobrą stronę. A teraz zdjęcie z niedawna :) Postaram się uzupełniać bloga systematycznie :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz